|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Av Administrator
|
Wysłany:
Śro 23:28, 30 Gru 2009 |
|
|
Dołączył: 17 Paź 2009
Posty: 201 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Weszłam do stajni, jak zawsze wesoła. Podeszłam do coba i pogłaskałam o. Ruszyłam w stronę Lorda. Spojrzał na mnie spod grzywki i westchnął głośno. Wyprowadziłam go na korytarz zaczęłam czyścić. Był w miarę czysty więc nie zajęło mi to wiele czasu. Kopyta podał niezwykle grzecznie, aż się zdziwiłam. Ubrałam go i wyszłam z nim na halę. Wsiadłam ze schodków na niego. Poprawiłam sobie popręg i dałam łydkę do stępa. Wałaszek ruszył posłusznie, dziś szedł dość energicznie. Wypychałam go biodrami dość mocno by nie zasypiał. Robiłam wolty i slalomy. Po kilku chwilach dałam sygnał do kłusa. Lord zakłusował wolno, anglezowałam i dodawałam łydki. Teraz już biegł nieco żywiej. Bardzo dokładnie wyjeżdżał zakręty. Skręciłam w stronę drągów i dodałam łydki przed nimi. Gdy przez nie przechodził jechałam pół siadem. Pogłaskałam go gdyż nic nie stuknął. Zwolniłam do stępa. Jechałam po śladzie, był zebrany, co chwila machała ogonem. Słuchał moich polecań i czekał na następne. Zmieniła kierunek i znów kłus. Tym razem ćwiczebny. Trzymałam go, ale nie szarpałam za pysk. Byłam bardzo delikatna. Był rozluźniony i spokojny. Dodałam łydki i anglezowałam, przeszliśmy do kłusa wyciągniętego. I znów usiadłam w siodło, przytrzymałam o dosiadam, zwolnił i znów kłusik zebrany. Pochwaliłam go i zrobiłam pół woltę. Zwolniłam dosiadem do stępa. Szliśmy szybko i rytmicznie. Pracowaliśmy razem całymi ciałami. Znów zmieniłam kierunek, sygnał wewnętrzną łydką do galopu z kłusa. Gdy zagalopował skierowałam go ciężarem ciała na kopertę 40 cm. Wziął to jedno foule. Zrobił to tak szybko, że nie dało się nawet wyczuć. Następny był okser 60 cm. Trzymałam go by się nie rozpędził, po wybici oddałam mu wodzę by wyciągnął głowę. Po przeszkodzie pochwaliłam go. Następnie stacjonata 100 cm. Najechał równo, wybicie miał bardzo mocne, baskilował jak miodek i upadł nie tracąc równowagi, strzelił z ogona i bryknął sobie z radości. Pochwaliłam go za przeszkodę i wjechałam na koła galopem. Usiadłam w siodło, galop zebrany, niedługi by pamiętał, że nie tylko do skoków galopem. Potem stęp. Zrobiłam 4 kółka stępa i zmieniłam kierunek. Sygnał do kłusa. Wodze byłe luźne, siedziałam w siodle, po chwili znów stęp. Rozstępowałam, woltami, slalomami i serpentynami. Po 15 minutach wyjechaliśmy do stajni. Rozsiodłałam o i wyczyściłam. wpuściłam go do boksu i wyszła dając mu jeszcze jabłko.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
|
|